Wszystko co musisz wiedzieć o mieście
Prudnik
POLSKA
Atrakcje
Prudnik może poszczycić się unikalnymi atrakcjami w skali całego kraju: to tutaj znajduje się najstarsza prywatna wieża w Polsce, jedna z najbogaciej zdobionych willi oraz najstarsza fontanna na Górnym Śląsku.
Ciekawostki
Prudnik był siedzibą jednej z największych firm Górnego Śląska, której produkty trafiały na wszystkie kontynenty. To właśnie tutaj odkryto średniowieczne zabytki ukryte przez nazistów. A w XIV wieku mieszkańcy... spalili swoje miasto?
Historia
Prudnik był niegdyś największym miastem Górnego Śląska. To tutaj odbywał się sejmik opolski, a miejscowe wyroby eksportowano na zachód Europy już na przełomie XV i XVI wieku.
SPIS TREŚCI
ATRAKCJE
Wieża Woka
Wstęp: Zamknięte
Wieża Woka to najstarszy zabytek Prudnika i jedna z jego wizytówek. Stanowi pozostałość po dawnym zamku i jest najstarszą wieżą zamkową na Górnym Śląsku, a także najstarszą prywatną wieżą w Polsce. Jej specyficzna nazwa pochodzi od założyciela — Woka z Rożenberga.
W XIX wieku zamek strawił pożar, oszczędzając jedynie tą kamienną wieżę. Obecnie pełni funkcję punktu widokowego, a jej właścicielem jest Muzeum Ziemi Prudnickiej. Niestety, jest tymczasowo zamknięta, z powodu niestabilności dobudowanej drewnianej klatki schodowej.
Willa rodziny Fränkel
Wstęp: Bezpłatny
To jedna z najbardziej bogato zdobionych, XIX-wiecznych willi w Polsce. Zbudowana w stylu klasycystycznym jest charakterystycznym budynkiem Prudnika. Została zbudowana przez Hermanna Fränkela, honorowego obywatela Prudnika. Aktualnie willa służy jako Prudnicki Ośrodek Kultury, gdzie organizowane są różnego rodzaju wydarzenia i wystawy.
Kościół świętych Apostołów Piotra i Pawła
Wstęp: Bezpłatny
Z tym XVIII-wiecznym kościołem związana jest ciekawa historia. Gdy Śląsk przeszedł pod panowanie luterańskich Prus, zakazano działalności wielu zakonom katolickim. Wyjątkiem okazali się bonifratrzy. Zajmowali się oni aptekarstwem i uleczyli ciężko rannego podpułkownika pruskiego — Fryderyka Wilhelma von Rödera. Fryderyk gdy ozdrowiał kupił ziemię w Prudniku, gdzie założył szpital bonifratrów. Król Pruski również zezwolił na budowę kościoła Piotra i Pawła, który do dzisiaj znajduje się w opiece tego szlachetnego zakonu.
Kościół świętego Michała Archanioła
Wstęp: Bezpłatny
Pierwszy, jeszcze drewniany kościół w Prudniku datuje się już na XIII wiek, czyli tuż przy założeniu miasta. Niestety dawny kościół strawił pożar, a na jego miejscu w XVIII wieku zbudowano późnobarokowy kościół świętego Michała Archanioła. Świątynia jest pięknie zdobiona, zawiera charakterystyczną ambonę zdobioną drewnianymi rzeźbami, a także antyambonę, reprezentowaną przez figurę świętego Jana Nepomucena, regularnie przedstawianego na Śląsku. Kościół posiada aż dziewięć ołtarzy bocznych.
Muzeum ziemi prudnickiej
Wstęp: bilet normalny: 10 zł, bilet ulgowy: 5 zł
Regionalne muzeum mieści się w XV-wiecznym budynku, który kiedyś służył jako koszary, a później więzienie. Znany jest pod nazwą Arsenał.
W muzeum można poznać historię miasta oraz zobaczyć dawne narzędzia, przybory kuchenne i przedmioty codziennego użytku. Ciekawą wystawą jest ta poświęcona Stanisławowi Szozdzie, wybitnemu kolarzowi z Prudnika. Na zwiedzających czeka też możliwość wejścia na wieżę, skąd można podziwiać panoramę miasta. Na końcu trasy znajduje się niewielka wystawa broni, obejmująca nie tylko egzemplarze europejskie, lecz także perskie i indyjskie.
Zwiedzanie odbywa się wyłącznie z przewodnikiem, a wejścia organizowane są o pełnych godzinach.
Rynek w Prudniku
Wstęp: Bezpłatny
Rynek to główny plac z ratuszem, otoczony przez różnego rodzaje sklepy i restauracje. Znajdziemy tam kilka ciekawych obiektów.
Pierwszym jest kolumna matki boskiej, utworzona jako podziękowanie za zakończenie zarazy. Jest to charakterystyczny obiekt dla monarchii Habsburgów i podobne kolumny można zobaczyć w wielu miastach Europy Środkowej
W innej części znajdziemy pomnik świętego Jana Nepomucena z 1733 roku. Co ciekawe, ufundował go ówczesny burmistrz wraz z sześcioma mieszczanami z których każdy miał na imię Jan. Podpis znajdujący się pod figurą można przetłumaczyć jako Mężowi świętej sławy i czci, który zachował dobre imię i sławę poświęcamy tę figurę.
Ostatnim zabytkiem jest XVII-wieczna fontanna postawiona za czasów Habsburgów. Przedstawia ona dwóch atlantów nad którymi znajduje się muszla z austriackim orłem. Atlanci dźwigają dwie tarcze, z których pierwsza przedstawia herb Prudnika. Druga natomiast jest inskrypcją z której najciekawszą część stanowi fragment: Pod skrzydłami austriackiego orła niech żyje tutejszy lud, a wroga przebiegłość nie będzie mu straszna. Jest to najstarsza fontanna na Opolszczyźnie.
Centrum tradycji tkackich
Wstęp: Bezpłatny
Centrum tradycji tkackich to część oddziału muzea ziemi prudnickiej. Skupia się na przedstawieniu przemysłu tkackiego, który odegrał dużą rolę w historii Prudnika. Szczególną firmą był Frotex, który rozprowadzał swoje produkty nie tylko po Europie, ale po całym świecie. W muzeum znajdują się ekspozycje na temat fabryki, a także ich właścicieli.
Sanktuarium świętego Józefa
Wstęp: Bezpłatny
Sanktuarium świętego Józefa, znany także jako kościół franciszkański to jeden z ciekawszych obiektów na mapie Prudnika. Znajduje się nieco ponad 3 kilometry od centrum. Powstał w połowie XIX wieku, a po kilkunastu latach dodano do niego drogę krzyżową, czyli serię okolicznych kapliczek. Wokół znajdują się także inne, ciekawe sakralne obiekty, jak Grota Lurdzka. W klasztorze przez rok przetrzymywany był prymas Polski — Stefan Wyszyński. Przez to stał się lokalnym miejscem kultu, a rangę obiektu zwiększono do sanktuarium.
Wieża bramy dolnej
Wstęp: Bezpłatny
Wieża bramy dolnej to jedna z nielicznych pamiątek po średniowiecznej zabudowie miasta. Wieża pochodzi z 1481 roku i została wbudowana w zabudowę miasta. Niestety obiekt nie jest udostępniony do zwiedzania, jednak warto zobaczyć go choćby z zewnątrz.
CIEKAWOSTKI
Wieczny dowód miłości
Dawno, dawno temu w Prudniku żyła piękna dziewczyna zwana Wiewiórą, o bujnych kasztanowych włosach i dobrym sercu. Była zakochana w chłopaku, Wawrzku, lecz była zmuszona wyjść za mąż za innego. Po latach spotkali się ponownie — Wiewióra wyznała, że nigdy nie przestała go kochać, a on odwzajemnił jej uczucia. Nie mogli być razem, ale pragnęli zostawić po sobie znak miłości.
Wiewióra poprosiła Wawrzka o wykopanie studni w jej dzielnicy, gdzie brakowało wody. On podjął się zadania, traktując je jako dowód ich uczucia.
Prace trwały długo, a ludzie patrzyli na niego z niedowierzaniem. W końcu, po wielu trudach, udało mu się dotrzeć do wody. Studnia, która przez wieki służyła mieszkańcom miasta, stała się symbolem ich uczucia — miłości silniejszej niż czas i przeciwności losu. Mówi się, że czasem widywano ich razem przy studni, szczęśliwych radością innych, choć sami nigdy nie mogli być razem.
Aby upamiętnić tę historię, w Prudniku postawiono charakterystyczną rzeźbę. Przedstawia ona Wawrzka, siedzącego na skraju zbudowanej przez siebie studni. Na przeciwległej ścianie umiejscowiono Wiewiórę trzymającą dzban, która zmierza na spotkanie z ukochanym.
Miasto na zgliszczach zarazy
XIV wiek zapisał się tragicznie we wspomnieniach mieszkańców Prudnika. Nadeszła zaraza dżumy, która szybko zaczęła rozprzestrzeniać się w mieście. Było tak źle, że ci, którzy pozostali zdrowi, zdecydowali się uciec w sąsiednie góry. Cała reszta zmarła. Gdy mieszkańcy odważyli się wrócić, spalili Prudnik, aby pozbyć się zarazy, a na jego miejscu zbudowano nowe miasto. Dlatego w języku niemieckim Prudnik nazywany jest Neustadt — Nowe Miasto.
Światowa marka z Prudnika
Historia firmy Frotex sięga XIX-wiecznego Prudnika i postaci Samuela Fränkela, ojca Hermanna Fränkela — fundatora słynnej willi prudnickiej. Samuel przybył do Prudnika w 1827 roku i w ciągu kilkunastu lat stworzył markę Frotex, której produkty były prezentowane w Londynie, Paryżu i Berlinie. Już w 1860 roku przedsiębiorstwo zatrudniało prawie 2000 osób, stając się jednym z wiodących zakładów włókienniczych na Górnym Śląsku.
Dynamika rozwoju była tak imponująca, że na początku XX wieku prudnickie tkaniny eksportowano do Indii, Rosji, Hiszpanii, USA, Japonii i Australii. Istnieją nawet niepotwierdzone spekulacje, że produkty Frotexu znajdowały się na Titanicu.
Tuż przed II wojną światową właściciele firmy, z powodu żydowskiego pochodzenia, uciekli z Rzeszy, a ich majątek został skonfiskowany przez nazistów. Nawet gdy wojna się skończyła, firma nigdy nie wróciła do właścicieli, ponieważ w 1945 roku, przejęły ją władze komunistyczne i upaństwowiły.
Na tym jednak regionalny wpływ Frotexu się nie kończy. W latach 80. zakład stał się areną największego strajku w województwie opolskim, inspirując inne lokalne przedsiębiorstwa do protestów. Produkowano tu ręczniki z logo Solidarności, co doprowadziło do internowania niektórych strajkujących.
Niestety, po transformacji ustrojowej Frotex nie wytrzymał konkurencji wolnego rynku, który został zalany tanimi importowanymi wyrobami z Indii, Chin i Wietnamu. Ostatecznie zakład ogłosił upadłość w 2011 roku.
Zaginione skarby Śląska
W 1942 roku, kiedy II wojna światowa rozpędziła się na dobre, władze nazistowskie zleciły zabezpieczenie skarbów historii Śląska przed alianckimi nalotami. Do tego zadania wyznaczono Günthera Grundmanna, niemieckiego profesora i konserwatora zabytków. Skonsultował on się z różnymi kolekcjonerami, zebrał artefakty i ukrył w specjalnych skrytkach, które oznaczył w spisie.
Listę Grundmanna rozszyfrowano dopiero po wojnie. Prudnicka skrytka była oznaczona literą B i przewieziono tu wiele zabytków z Wrocławia. To właśnie w Prudniku znaleziono największy zbiór śląskiej rzeźby średniowiecznej, jednak szybko okazało się, że znaleziska były niepełne. Przypuszcza się, że Grundmann tuż przed końcem wojny stworzył nową listę, do której dodał około sto dodatkowych skrytek.
Władza kontra Kościół
Okres dojścia do władzy komunistów w Polsce charakteryzował się dużą niestabilnością. Intensywnie zwalczano antykomunistycznych żołnierzy wyklętych, których liczba systematycznie malała. Równocześnie narastały napięcia między państwem a Kościołem, którego polscy liderzy często prowadzili politykę antyradziecką.
Prymas Polski, Stefan Wyszyński, jako pierwszy duchowny próbował dojść do porozumienia z władzami. Podpisał porozumienie, które miało zapewnić Kościołowi większą swobodę, w tym możliwość nauczania religii w szkołach. W zamian potępił działalność żołnierzy wyklętych i uznał powojenne granice Polski. Jednak komunistyczne władze nie zamierzały dotrzymać warunków umowy, co skłoniło Wyszyńskiego do podjęcia zdecydowanych działań — z jego inicjatywy wystosowano list do rządu, wyrażający stanowczy sprzeciw wobec polityki władz.
W efekcie, w 1953 roku podjęto decyzję o internowaniu prymasa. Przetrzymywano go łącznie przez trzy lata. Rok spędził w Prudniku, w odosobnionym klasztorze franciszkanów, położonym na Koziej Górze, około trzech kilometrów od centrum miasta. Po uwolnieniu był stale inwigilowany — kontrolowano jego korespondencję i zakładano podsłuchy. Mimo to, nie zaprzestał działalności publicznej i często wypowiadał się na tematy dotyczące praw człowieka oraz miłości do ojczyzny.
Kolarska legenda Prudnika
Stanisława Szozdę można określić mianem lokalnej legendy Prudnika. To człowiek, który w swoim czasie był jednym z najwybitniejszych polskich kolarzy szosowych. Urodzony w 1950 roku, w młodym wieku przeprowadził się do Prudnika, gdzie z przypadku rozpoczęła się jego pasja. Na rowerze zaczął jeździć, ponieważ chciał rzucić palenie. Talent Szozdy został jednak szybko dostrzeżony — w wieku 17 lat dołączył do swojego pierwszego klubu kolarskiego.
Jego pierwszym wielkim sukcesem było zdobycie brązowego medalu mistrzostw świata w kolarstwie drużynowym w 1971 roku. Później jego kariera nabrała tempa – wywalczył srebrny medal olimpijski, zwyciężył w Wyścigu Pokoju, wygrał Tour de Pologne oraz zdobył mistrzostwo Polski. Dwukrotnie stanął także na najwyższym podium mistrzostw świata w jeździe drużynowej.
Niestety, karierę zakończył przedwcześnie w wieku 28 lat z powodu urazu kręgosłupa. Po zakończeniu zawodowej jazdy pozostał jednak aktywny w świecie sportu jako trener. Przez dwa lata prowadził kadrę kolarską w Ameryce, gdzie jego zawodnicy zdobyli łącznie 21 medali mistrzostw USA. Pomimo propozycji osiedlenia się w Stanach Zjednoczonych, zdecydował się na powrót do Prudnika.
Dziś Stanisław Szozda pozostaje lokalnym bohaterem. Za jego dokonania postawiono mu pomnik, natomiast w muzeum utworzono specjalną wystawę poświęconą jego karierze.
HISTORIA
Miasto templariuszy, czy czeski bastion?
Istnieje kilka wersji dotyczących powstania Prudnika. Według lokalnej legendy miasto zostało założone w roku tysięcznym przez słynny zakon templariuszy. Ta wersja jest jednak mało prawdopodobna, ponieważ zakon powstał dopiero w 1118 roku. Inna historia mówi, że przyczynili się do tego Flamandowie z terenów dzisiejszej Belgii.
W rzeczywistości Prudnik został założony przez marszałka czeskiego, Woka z Rożenberga. W połowie XIII wieku miał on zbudować tu zamek, który stał się jedną z ważniejszych czeskich twierdz w okolicy. Częścią tego zamku była dzisiejsza wieża Woka. Miasto uzyskało prawa magdeburskie w 1279 roku, co było równoznaczne z nadaniem praw miejskich.
Pierwszymi mieszkańcami Prudnika byli Czesi, a nazwa miasta — pierwotnie Prądnik — pochodzi z języka czeskiego i oznacza rzekę o rwącym nurcie.
Od Moraw do Śląska
Księstwo prudnickie po raz pierwszy powstało w 1318 roku, kiedy zostało wydzielone z Czech i włączone do sąsiedniej Opawy jako dowód wdzięczności za lojalność księcia opawskiego. Przełomowym momentem była jednak sprzedaż Prudnika w 1337 roku księciu niemodlińskiemu z dynastii Piastów. Miasto wcześniej znajdowało się na terytorium czeskich Moraw, jednak od tamtego momentu jego historia nierozerwalnie związała się z Górnym Śląskiem.
W drugiej połowie XIV wieku Prudnik nawiedziła zaraza, która zdziesiątkowała mieszkańców. Aby powstrzymać rozprzestrzenianie się dżumy, byli oni zmuszeni spalić część zabudowań. To wydarzenie sprawiło, że później miasto było znane jako Neustadt – „Nowe Miasto”.
W 1399 roku pojawiła się najstarsza znana forma herbu Prudnika, uwieczniona na pieczęci dokumentu. Przedstawiała ona fragmenty murów i wież, co świadczy o tym, że miasto było już wówczas obwarowane.
Książę, który rzucił wyzwanie Śląskowi
Przez kolejne lata w Prudniku rządzili Piastowie z dynastii opolskiej, bezpośrednio związani z Niemodlinem. Pierwszym samodzielnym władcą Prudnika był Bolko V Husyta, który objął rządy w 1424 roku dzięki wydzieleniu księstwa z Prudnika i sąsiedniego Głogówka przez jego ojca.
Za jego panowania rozpoczęły się tzw. wojny husyckie — zbrojne wystąpienie czeskich husytów przeciwko katolickiej władzy, wywołane spaleniem na stosie reformatora Jana Husa. Walki szybko rozprzestrzeniły się poza Czechy, a w 1428 roku husyci wkroczyli na Śląsk i zdobyli Prudnik. Chcąc uniknąć całkowitego zniszczenia księstwa, Bolko V zdecydował się dołączyć do czeskich wojsk i przysiągł wierność husytom.
Korzystając z chaosu na Śląsku i w Czechach, książę postanowił powiększyć swoje ziemie i rozpoczął agresję na sąsiednie księstwa, przy cichym przyzwoleniu swojej rodziny w Opolu i Niemodlinie. W ciągu kilku lat opanował dużą część Górnego Śląska, część Dolnego Śląska, a nawet wkroczył do Polski.
Wkrótce jednak przeciwko niemu uformowała się koalicja książąt oleśnickiego, brzeskiego i raciborskiego, której celem było powstrzymanie husyckiego władcy. W latach 1430–1432 Prudnik dwukrotnie przechodził z rąk do rąk — zdobywany przez koalicjantów i odbijany przez husytów, co znacząco odbiło się na stanie miasta. Ostateczną porażkę Bolko V poniósł pod Trzebnicą, gdzie został pokonany przez księcia raciborskiego. W krótkim czasie władcy Śląska odzyskali utracone ziemie, a jego ekspansja dobiegła końca. Po jego śmierci księstwo prudnickie włączono do Opola
Przemysłowy wzrost i polityczny upadek
Przełom XV i XVI wieku był korzystnym okresem dla rozwijającego się Prudnika. Miasto stało się ważnym ośrodkiem rzemieślniczym i handlowym, a stopniowo rozwijający się przemysł płócienniczy pozwalał na eksport tkanin nawet do Holandii. Już wtedy Prudnik był najważniejszym ośrodkiem gospodarczym i politycznym Górnego Śląska, będąc miejscem obrad sejmiku księstwa opolskiego.
Pod koniec XV wieku w Opolu do władzy doszedł Jan II Dobry — kluczowa postać w historii Górnego Śląska. W ciągu kilkunastu lat niemal całkowicie zjednoczył Górny Śląsk, przejmując kolejne ziemie poprzez udane ruchy polityczne lub wykup dóbr, co doprowadziło do znacznego rozwoju gospodarczego regionu. Przejęcie bogatego Raciborza doprowadziło do utworzenia księstwa opolsko-raciborskiego.
Jana II można by uznać za wybitnego władcę, gdyby nie jeden fakt — nie pozostawił po sobie potomków. Zmarł bezdzietnie w 1532 roku, a zgodnie z obowiązującym prawem cały Śląsk podlegał Koronie Czeskiej. W tym czasie jednak władzę w Czechach przejęła austriacka dynastia Habsburgów, która zaczęła rościć sobie prawa do Śląska. Na mocy licznych umów, po śmierci Jana II księstwo zostało zastawione Hohenzollernom na 20 lat, jednak ostateczna władza miała przejść w ręce Habsburgów. Przed przekazaniem księstwa, do Austrii wywieziono z Opola wszystkie dobra ruchome.
Czas chaosu: wojny, zmiany i nowe początki
Od tego momentu prężnie rozwijające się miasta, takie jak Opole czy Racibórz, stały się jedynie odległymi prowincjami rządzonymi z Wiednia. Wypożyczenie księstwa Hohenzollernom nie było wyjątkiem — często zdarzało się, że całość lub fragmenty księstwa przekazywano różnym władcom w zamian za wsparcie finansowe. Dla śląskich miast miało to fatalne skutki — kolejni książęta dążyli do maksymalnego wykorzystania lokalnych surowców i ludności, wiedząc, że prędzej czy później będą musieli oddać księstwo.
Ogromne straty przyniosła także wojna trzydziestoletnia, wielki konflikt między katolikami a protestantami, który objął niemal całą Europę. W tym okresie katoliccy Habsburgowie wypędzili z Prudnika protestanckich duchownych, a mieszkańców siłą nawracano na katolicyzm. W 1642 roku miasto zdobyły wrogie wojska szwedzkie, które je splądrowały i spaliły.
Po zakończeniu wojny austriacki cesarz wspomógł odbudowę Prudnika. Do miasta przybył też zakon kapucynów, zakładając tu swój klasztor — pierwszy kapucyński klasztor na Śląsku. Pomimo wojennych zniszczeń Prudnik nadal dynamicznie się rozwijał, stając się największym miastem Górnego Śląska.
Miasto na granicy imperiów
XVIII wiek był dla Prudnika okresem chaosu. O losach miasta zadecydowały wojny śląskie. W latach 1741–1763 doszło do serii konfliktów między Austrią a rosnącymi w siłę Prusami. Prudnik, jako przygraniczna twierdza, wielokrotnie przechodził z rąk do rąk. Ostatecznie, wraz z większością Śląska, został włączony do Królestwa Prus. Pokój nie trwał jednak długo — w 1778 roku wybuchła wojna o sukcesję bawarską. Austriacy, prowadząc ostrzał artyleryjski, zaatakowali miasto, paląc znaczną jego część. Kolejną okupację przyniosły wojny napoleońskie, kiedy Prudnik zajęły wojska francuskie. Co ciekawe, to właśnie tutaj formowano jednostki Polaków walczących we Włoszech.
Dopiero XIX wiek przyniósł miastu ponowny rozwój. Powstały przędzalnie i tkalnie, a w 1845 roku Samuel Fränkel założył Frotex — fabrykę, która na lata uczyniła miasto centrum przemysłu włókienniczego. W tym okresie Prudnik zaczęto nazywać miastem tkaczy i szewców. Zbudowano też zachowane do dziś kościoły pod wezwaniem Piotra i Pawła, a także Michała Archanioła. Oprócz tego rozwijały się młyny, browar oraz infrastruktura kolejowa — pod koniec XIX wieku otwarto pierwsze połączenia kolejowe z Nysą i Koźlem.
Mimo germanizacji w Prudniku wciąż obecna była polska społeczność, choć w znaczącej mniejszości. Polacy, chcąc zachować swoją tożsamość, wysyłali dzieci do szkół w sąsiednim Królestwie Kongresowym. W czasie przygotowań do powstania styczniowego Prudnik stał się punktem przerzutu broni, a w jego okolicach działały grupy konspiracyjne.
Centrum polskości w niemieckim Śląsku
Skutkiem I wojny światowej było odrodzenie się niepodległej Polski. Wielu Polaków mieszkających w śląskich miastach, mimo bycia mniejszością, dążyło do przyłączenia tych terenów do ojczyzny. Efektem była seria trzech powstań śląskich, w których siłą próbowano zająć część Śląska. W Prudniku działało wówczas kilka grup dywersyjnych, mających na celu utrudnianie Niemcom prowadzenia działań wojennych. Niemieckie władze brutalnie rozprawiały się z dywersantami — byli oni skazywani przez specjalne sądy i rozstrzeliwani w pobliskim lesie.
Ostatecznie, w plebiscycie Polacy okazali się mniejszością, a zasięg powstań był zbyt mały, by Prudnik mógł zostać przyłączony do II Rzeczypospolitej. Mimo to, w tajnym niemieckim raporcie Prudnik został uznany za jedno z centrów polskości.
W 1938 roku, podczas nocy kryształowej, w mieście spalono synagogę, a żydowskich mężczyzn aresztowano. Już rok później rozpoczęły się represje wobec Polaków — działaczy Związku Polaków w Niemczech aresztowano i wysłano do obozów koncentracyjnych.
W trakcie drugiej światowej miasto nie odegrało wielkiej roli. W dawnym budynku Frotexu znajdował się podobóz obozu w Auschwitz, gdzie kierowano kobiety. Podobóz działał na szczęście krótko — tylko kilka miesięcy, dzięki czemu ofiar było relatywnie niewiele. W 1945 roku najważniejszą częścią operacji radzieckiej na Górnym Śląsku była Bitwa o Prudnik. W operacji po stronie ZSRR wzięło udział nawet 400 000 żołnierzy.
Internowania, strajki i odzyskana wolność
Po zakończeniu wojny, władzę w Polsce przejęła partia komunistyczna, zależna od radzieckiej Rosji. Efektem utworzono w Prudniku Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, gdzie torturowano żołnierzy wyklętych i przeciwników komunizmu. Natomiast w klasztorze franciszkańskim przez rok przetrzymywano prymasa Polski — Stefana Wyszyńskiego.
W 1980 roku w upaństwowionym zakładzie Frotex wybuchły największe strajki w województwie opolskim, inspirując innych prudnickich pracowników. Rok później Międzyzakładowy Komitet Strajkowy przeniósł się tu z Opola, czyniąc z Prudnika centrum związkowego oporu w regionie. W mieście odbywały się antykomunistyczne protesty, a w Frotexie produkowano ręczniki z logiem Solidarności. Reakcja władz była zdecydowana i część pracowników internowano.
Po upadku komunizmu Prudnik odzyskał samorządność. Powstały pierwsze niezależne media, takie jak Tygodnik Prudnicki. Mieszkańcy w referendum opowiedzieli się za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Odrestaurowano liczne zabytki, w tym wieżę Woka. Choć miasto nie odzyskało dawnej potęgi gospodarczej i demograficznej, jego historyczna i kulturowa wartość nie zostanie zapomniana.
Oko na Świat © Artur Gołębiowski